A Scrimgerout puszcza bąki

Korneliusz tylko siedział w swoim gabinecie i bąki zbijał

Rufus ,Kont to taka ciapa

Według mnie Rufus Scrimgiour

Knot był już trochę "przejedzony" tym ministrowaniem, to była taka jego ciepła posadka. zirytowało mnie, że nie uwierzył w powrót Voldemorta, gównie dlatego, że tak mu było po prostu wygodniej i nie chciał burzyć tego ładu, jaki sobie stworzył w życiu zawodowym.
Scrimgeour - z dwojga złego chyba trochę lepszy, prawda? przynajmniej cokolwiek robił, miał doświadczenie w zwalczaniu czarnej magii, z racji tego że był aurorem. co prawda, doskonały też nie był - w niektórych swoich działaniach wykazywał przesadną gorliwość (np. aresztowanie Stana Shunpike'a). ale miał dobre intencje.
ok, Knot też pewnie miał, ale i tak uważam Scrimgeoura za lepszego.

tak.. 5. tom i pamiętny inkwizytor oraz pretensje Knota do Dumbledore'a.
wkurzało mnie to, że on cały czas miał coś do Dumbledore'a. nie wiem, czy cierpiał na jakąś manię prześladowczą czy co? może po prostu wiedział że Dumbledore jest większym czarodziejem od niego i nie chciał się z tym pogodzić? kompleks mniejszego...

a może Knot po prostu w głębi ducha wiedział, że nie jest takim ministrem jakim być powinien i że to Dumbledore lepiej się nadaje na to stanowisko, ale nie dopuszczał tej myśli do siebie i próbował zwalczyć "rywala", bo to by mogło w jakiś pokrętny sposób sprawić, że udowodniłby sobie samemu, że rzeczywiście się na ministra nadaje?
taka jest moja idea.

cóż, dużo na tym nie zyskał, prawda?